Maria Szczęsna-Jeleniewska

Lublin nocą

tężeje dzień na gzymsach domostw
za bramą Krakowską przedziera się księżyc romantycznie
gwarne ulice stoją w bezruchu
i mnożą się gwiazdy na niebie
w poświacie nocy Lublin wyglada brunatnoślicznie
życie milczy, odpoczywa po dziennym trudzie
w przyspieszonym wymiarze czasu
pogasły w domach światła i śpią miejscowi ludzie
już miasto spowite w ciszę skupienia
znów zapisuje dziedzictwo wspaniałe
i lśni w zwierciadle uwielbienia
zasypia dzień w tchnieniu letniego nieba
w sercach lublinian nadzieja drzemie
puszy się dumą starówka miasta
bo kunszt architektury wciąż się rozrasta
w licznych kościołach myśli tajemne
radosną liturgią gubią dnia brzemię
przed świtem zamek zapachem ciszy
zbłąkanym aniołom daje schronienie
dzielnice stare w ognistym otoku
gubią rdzę czasów w tym nocnym zmroku
jest tyle piękna w tej nocy przemijania
w gwiaździstym pejzażu bezsennne spojrzenie
czułym swym gestem podziw mój skłania
po namiętności bezchmurnej nocy
znów dzień się budzi siłą swej mocy